Przejdź do głównej zawartości

Podsumowanie sierpnia 2024

hej hej,

to był bardzo intensywny miesiąc, który odbił się na moim wyniku książkowym. W porównaniu z poprzednimi miesiącami przeczytałam tylko 7 książek, ale ogólnie uważam, że to AŻ 7 książek. Pobieżnie je dzisiaj wam przedstawię.

Na pierwszy ogień leci "100 dni słońca", o której napisałam recenzję, którą możecie przeczytaj tutaj. Nadal bardzo polecam ⭐

Później przeczytalam "Barwę ciszy", która czekała milion lat na półce. Zaczęłam pisać do niej recenzję, jednak nie udało mi się jej skończyć. Może za niedługo.
Ogólnie rzecz biorąc nawet mi się podobała, bo dałam jej 3/5⭐. Było ciężko mi się wkręcić, ale później już trzymała w napięciu i się wkręciłam. Polecam, gdy macie ochotę na thriller z silnymi bohaterami ;)


Dalej wleciał całkiem przyjemny romans, tym razem nie young adult. Raczej podchodzę do takich z rezerwą, niezbyt lubię czytać o matkach i żonach ze średnim życiem, które zdradzają/są zdradzane i pojawia się mega gorący romans, który zamyka im klapki na oczach. Tutaj miło się zaskoczyłam, Nora jest przyjemną, silną bohaterką, jej dzieci też nie były rozwydrzonymi bachorkami, a historia ma ciekawe zakończenie. Do przewidzenia, ale z interesującą nutą.


Skończyłam również trylogię "Złego Romea", a raczej dylogię związaną z Ethnem i Cassie, przyjemną młodzieżówką przechodzącą w dorosłość bohaterów, a ostatnia część, czyli "Złe serce" dotyczyło siostry Ethana i jej dawnej miłości, która powróciła do jej życia. Czytało się całkiem przyjemnie i polecam się zapoznać.


Skusiłam się na "the first lie", bo potrzebowałam jakiegoś odmóżdżenia. Bardzo lubię takie książki, żeby się odstresować, ale pierwsza część przez pierwszą połowę zdecydowanie tego nie robiła. Pisanie większości rzeczy w t a k i sposób, tym bardziej zdań, doprowadzało mnie do oczopląsu. Poza tym historia całkiem wciągająca, nawet jeśli miała (a pewnie tak) jakieś błędy logiczne, to ich nie zauważyłam, czasami coś mi nie pasowało, ale niestety nie zostałam obdarzona dobrą pamięcią i już o tym zapomniałam. Kolejny tom na pewno przeczytam, chociaż nie wiem ile do tego czasu będę pamiętać z dwóch poprzednich.

A jak poszedł wam sierpień? Możecie się pochwalić podsumowaniem wakacji 🩷

Komentarze

  1. U mnie wleciało 5 książek. 4 reready i jedną czytałam po raz pierwszy. :D Jestem zadowolona z tego, co czytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to super! ja czekam na nowy rok, bo w tym już zrobiłam reread tych, co chciałam i nie chcę znowu XD a do ulubionych najlepiej się wraca

      Usuń
    2. Tak! Ja zwykle staram się nie czytać tej samej książki dwa razy w jednym roku. :D W ostatnich latach reready najczęściej robię co 2-3 lata.

      Usuń
  2. Seidem przeczytanych książek to i tak sukces :)
    Ja zaprzestałam czytania ich w czasie Igrzysk ale planuję do niego wrócić :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Miasto duchów" V.E.Schwab

Hej hej,  dzisiaj pokażę wam jedno z moich zaskoczeń tego roku. Zaczęłam czytam "Miasto duchów" z kompletnego przypadku i trochę przepadłam.  Nie spodziewałam się, że historia dwunastoletniej Cassidy tak mnie zainteresuje. Dziewczynka razem ze swoim przyjacielem Jacobem, który jest duchem, potrafi przechodzić przez Zasłonę, która oddziela świat żywych i umarłych.  Gdy rodzice Cassidy dostają propozycję nakręcenia serialu o nawiedzonych miastach, co jest dla nich szansą, wybierają się do Edynburga, gdzie odbędzie się pierwszy odcinek. Oczywiście miasto wciąga dwunastolatkę i jej przyjaciela w wir fascynujących, ale i niebezpiecznych wydarzeń, z którymi będą musieli się uporać. Postać Cassidy i jej przyjaciela jest fantastycznie wykreowana, czuć, że ma się do czynienia z młodą dziewczynką, bez żadnych podtekstów czy zawirowań. Fabuła skupia się na wprowadzeniu czytelnika w świat, poznając go razem z Cassidy i Jacobem, co jest super i unika dziwnych tłumaczeń skąd co

Balsamy

Hej hej, w związku z nazwą wypadałby, żeby wpadł jakiś beauty post. Będzie on związany z postem na Instagramie, żeby wszystko się ładnie łączyło.  Dzisiaj skupimy się na balsamach. Dla mnie kiedyś każdy krem to było piekło sensoryczne i posmarowanie wiązało się z dużym dyskomfortem. Nienawidziłam uczucia lepkości ciała i każdego paprocha, który się do mnie wtedy przyklejał. Wszystko trochę się zmieniło, kiedy zaczęłam stosować skincare. Może nadal nie jestem największą fanką wielu balsamów, ale teraz już lubię się wysmarować i pięknie pachnieć. Pokażę wam, których używałam ostatnio i krótko napiszę, co o nich sądzę. Na pierwszy ogień pójdzie mój ostatni balsam ze Starej Mydlarni o zapachu drzewa sandałowego. Zapach jest oczywiście przepiękny, utrzymuje się całkiem długo jak na balsam. Super łączy się w mocniejszymi perfumami. Na minus jednak idzie to, jak ciężko się go rozsmarowywuje, zostawia białe smugi, a nie uważam, żebym nakładała go jakoś dużo. Oczywiście nie jest to