Przejdź do głównej zawartości

Bungou Stray Dogs, czyli połączenie sławnych literatów i akcji w jednym.

Hejka,

tak jak zapowiedziałam - próbuję trochę odejść od pisania o samych książkach (tak jakbym robiła jakoś często) i wprowadzić tutaj trochę różnorodności. W końcu nie samymi książkami człowiek żyje i czasem wpadnie coś innego, czym warto się podzielić z innymi. I tak jest w tym przypadku.

O Bungou Stray Dogs mówiłam już na instagramie. Pomimo początkowej niechęci do tego anime postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę i obejrzeć więcej niż trzy odcinki. I przepadłam.

Anime ma to do siebie, że jest specyficzne i będę to powtarzać do znudzenia. Myślę jednak, że nie warto się zniechęcać po jednym odcinku; w końcu nie skończymy oglądać seriali, tylko dlatego, że jeden nam się nie spodobał.

Ale, ale przejdźmy już do dzisiejszego tematu.


INFORMACJE

Zaczniemy od tej bardziej technicznej strony.

Pierwowzór: manga

Autor pierwowzoru: Kafka Asagiri

Autor ilustracji: Sango Harukawa.

Polski wydawca: Waneko

Studio: Bones

Odcinki: 3x12x24

Gatunek: akcja, nadprzyrodzone, seinen
seinen - manga lub anime adresowana głównie do młodych mężczyzn w wieku 18–30 lat

FABUŁA

SEZON I

Wyrzucony z sierocińca Atsushi Nakajima został pozostawiony sam sobie bez żadnych środków do życia. Gdy sytuacja wydawała się już bez wyjścia, a wycieńczony chłopak stał nieopodal rzeki zauważył mężczyznę w niej tonącego. Nakajima rzucił się, aby go uratować. 
Owym mężczyzną okazał się Osamu Dazai, członek Zbrojnej Agencji Detektywistycznej, grupie, która zajmuje się rozwiązywaniem zbrodni, których pochodzenie zwykle wiąże się z czymś nadnaturalnym. Szybko okazuje się, że sprawa prowadzona przez Agencję i Atsushi mają coś ze sobą coś wspólnego.







W późniejszych sezonach mamy do czynienia między innymi z inną organizacją: amerykańską Gildią,



oraz zapoznajemy się z przeszłością dwóch bohaterów - Dazaia i Chuuyai.





MOJA OPINIA

Tak jak pisałam - pomimo początkowej niechęci przepadłam dla tego anime. Bardzo mocno spodobało mi się użycie znanych autorów i ich najpopularniejszych dzieł jako zdolności. 
Bardzo przyjemnie ogląda się postaci, które mają znane nam nazwisko 

(np. Lucy M. Montgomery)



oraz poznaje nowych. Moim zdaniem jest to duża frajda dla książkoholika.

Osobiście, bardzo polubiłam wszystkich bohaterów i sposób w jaki zostali wykreowani - tak, nawet Atsushiego, który ratowałby wszystkich i często się użalał nad sobą. Historia jest wciągająca, a poczucie humoru (jak to w anime) naprawdę niezłe. Do tego kreska (grafika) jest przyjemna dla oka i można naprawdę się wciągnąć, co u mnie jest naprawdę rzadkością i mówię to z ręką na sercu.

Być może kiedyś zdecyduję się na kupno mang, na razie czekam na kontynuację anime (mam nadzieję, że będzie!) i liczę, że spróbujecie dać szansę temu tytułowi.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Podsumowanie sierpnia 2024

hej hej, to był bardzo intensywny miesiąc, który odbił się na moim wyniku książkowym. W porównaniu z poprzednimi miesiącami przeczytałam tylko 7 książek, ale ogólnie uważam, że to AŻ 7 książek. Pobieżnie je dzisiaj wam przedstawię. Na pierwszy ogień leci "100 dni słońca", o której napisałam recenzję, którą możecie przeczytaj tutaj . Nadal bardzo polecam ⭐ Później przeczytalam "Barwę ciszy", która czekała milion lat na półce. Zaczęłam pisać do niej recenzję, jednak nie udało mi się jej skończyć. Może za niedługo. Ogólnie rzecz biorąc nawet mi się podobała, bo dałam jej 3/5⭐. Było ciężko mi się wkręcić, ale później już trzymała w napięciu i się wkręciłam. Polecam, gdy macie ochotę na thriller z silnymi bohaterami ;) Dalej wleciał całkiem przyjemny romans, tym razem nie young adult. Raczej podchodzę do takich z rezerwą, niezbyt lubię czytać o matkach i żonach ze średnim życiem, które zdradzają/są zdradzane i pojawia się mega gorący romans, który zamyka im klapki na ocz

"Miasto duchów" V.E.Schwab

Hej hej,  dzisiaj pokażę wam jedno z moich zaskoczeń tego roku. Zaczęłam czytam "Miasto duchów" z kompletnego przypadku i trochę przepadłam.  Nie spodziewałam się, że historia dwunastoletniej Cassidy tak mnie zainteresuje. Dziewczynka razem ze swoim przyjacielem Jacobem, który jest duchem, potrafi przechodzić przez Zasłonę, która oddziela świat żywych i umarłych.  Gdy rodzice Cassidy dostają propozycję nakręcenia serialu o nawiedzonych miastach, co jest dla nich szansą, wybierają się do Edynburga, gdzie odbędzie się pierwszy odcinek. Oczywiście miasto wciąga dwunastolatkę i jej przyjaciela w wir fascynujących, ale i niebezpiecznych wydarzeń, z którymi będą musieli się uporać. Postać Cassidy i jej przyjaciela jest fantastycznie wykreowana, czuć, że ma się do czynienia z młodą dziewczynką, bez żadnych podtekstów czy zawirowań. Fabuła skupia się na wprowadzeniu czytelnika w świat, poznając go razem z Cassidy i Jacobem, co jest super i unika dziwnych tłumaczeń skąd co

Balsamy

Hej hej, w związku z nazwą wypadałby, żeby wpadł jakiś beauty post. Będzie on związany z postem na Instagramie, żeby wszystko się ładnie łączyło.  Dzisiaj skupimy się na balsamach. Dla mnie kiedyś każdy krem to było piekło sensoryczne i posmarowanie wiązało się z dużym dyskomfortem. Nienawidziłam uczucia lepkości ciała i każdego paprocha, który się do mnie wtedy przyklejał. Wszystko trochę się zmieniło, kiedy zaczęłam stosować skincare. Może nadal nie jestem największą fanką wielu balsamów, ale teraz już lubię się wysmarować i pięknie pachnieć. Pokażę wam, których używałam ostatnio i krótko napiszę, co o nich sądzę. Na pierwszy ogień pójdzie mój ostatni balsam ze Starej Mydlarni o zapachu drzewa sandałowego. Zapach jest oczywiście przepiękny, utrzymuje się całkiem długo jak na balsam. Super łączy się w mocniejszymi perfumami. Na minus jednak idzie to, jak ciężko się go rozsmarowywuje, zostawia białe smugi, a nie uważam, żebym nakładała go jakoś dużo. Oczywiście nie jest to