Przejdź do głównej zawartości

#3 Recenzja "Rywalki" Kiera Cass

Hejka!

Tak jak obiecałam - piszę recenzję "Rywalek", bo gdy przeczytam "Elitę" nie będę się już zajmować pierwszą częścią.



Tytuł oryginału: Selection

Wydawnictwo: Jaguar

Liczba stron: 333

Opis: "Nigdy nie zazdrościłam szlachetnie urodzonym.
Nie pragnęłam zostać wybrana.
I nie chciałam brać udziału w konkursie, w którym stawką jest małżeństwo z księciem..."

Fabuła: Społeczeństwo jest podzielone na klasy, a co za tym idzie - niektórym wiedzie się lepiej, a niektórym gorzej. America Singer jest Piątką, czyli zalicza się jednej z niższych klas. Jej rodzina potrzebuje pieniędzy, a w kraju zaczynają się eliminacje. Tysiące niezamężnych dziewcząt z różnych klas biorą w nich udział, tylko po to, żeby stać się małżonką księcia Maxona. America nie jest tym zainteresowana, spotyka się z chłopakiem, który jest Szóstką, czyli o klasę niższy od naszej bohaterki. Przez to muszę ukrywać swoją miłość. Jednak matka Americi próbuje nakłonić ją do wzięcia udziału w eliminacjach. America nie chce się zgodzić, jednak, gdy ukochany nalega, by się zgłosiła, nie wie, co zrobić...

Moja opinia: Opis nie jest długi, co wydaje mi się dobrym pomysłem. Jest dużo osób, które nie lubią czytać długich opisów (jeszcze pisanych małą czcionką!), a taki krótki tak naprawdę rzuca tylko hasłami, które mają nas przyciągnąć. I wydaje mi się, że to działa.

Co do samej książki - jestem naprawdę zadowolona. Spodziewałam się pozycji, która mi się nie spodoba, bo będzie nudna czy przereklamowana, a tak się nie stało. Może uważam tak, bo przed nią przeczytałam wyjątkowo słabą książkę i ta była wybawieniem.
Czytało się ją bardzo szybko i lekko, fajna do przeczytania po jakiejś ciężkiej lekturze, lub gdy potrzebujemy odmóżdżenia.

Ciekawym zabiegiem były dla mnie klasy. Często w fan fiction można znaleźć takowe podziały i nie są tutaj one nowością, jednak w tej książce odczułam to jakoś bardziej. To dla mnie jest trochę jak porównanie prawdziwego życia. W końcu my też cały czas się szufladkujemy, czasem nawet o tym nie widząc. A tutaj zostało to o wiele bardziej podkreślone, no, ale w końcu te klasy grały główną rolę w książce.

Fakt, który mnie bawi w tych książkach, to tytuły. Nie trzeba jej czytać, żeby wiedzieć, co się stanie.
Chociaż zawsze pozostaje ta ciekawość w jaki sposób do tego dojdzie.

Moja ocena: 10/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Podsumowanie sierpnia 2024

hej hej, to był bardzo intensywny miesiąc, który odbił się na moim wyniku książkowym. W porównaniu z poprzednimi miesiącami przeczytałam tylko 7 książek, ale ogólnie uważam, że to AŻ 7 książek. Pobieżnie je dzisiaj wam przedstawię. Na pierwszy ogień leci "100 dni słońca", o której napisałam recenzję, którą możecie przeczytaj tutaj . Nadal bardzo polecam ⭐ Później przeczytalam "Barwę ciszy", która czekała milion lat na półce. Zaczęłam pisać do niej recenzję, jednak nie udało mi się jej skończyć. Może za niedługo. Ogólnie rzecz biorąc nawet mi się podobała, bo dałam jej 3/5⭐. Było ciężko mi się wkręcić, ale później już trzymała w napięciu i się wkręciłam. Polecam, gdy macie ochotę na thriller z silnymi bohaterami ;) Dalej wleciał całkiem przyjemny romans, tym razem nie young adult. Raczej podchodzę do takich z rezerwą, niezbyt lubię czytać o matkach i żonach ze średnim życiem, które zdradzają/są zdradzane i pojawia się mega gorący romans, który zamyka im klapki na ocz

"Miasto duchów" V.E.Schwab

Hej hej,  dzisiaj pokażę wam jedno z moich zaskoczeń tego roku. Zaczęłam czytam "Miasto duchów" z kompletnego przypadku i trochę przepadłam.  Nie spodziewałam się, że historia dwunastoletniej Cassidy tak mnie zainteresuje. Dziewczynka razem ze swoim przyjacielem Jacobem, który jest duchem, potrafi przechodzić przez Zasłonę, która oddziela świat żywych i umarłych.  Gdy rodzice Cassidy dostają propozycję nakręcenia serialu o nawiedzonych miastach, co jest dla nich szansą, wybierają się do Edynburga, gdzie odbędzie się pierwszy odcinek. Oczywiście miasto wciąga dwunastolatkę i jej przyjaciela w wir fascynujących, ale i niebezpiecznych wydarzeń, z którymi będą musieli się uporać. Postać Cassidy i jej przyjaciela jest fantastycznie wykreowana, czuć, że ma się do czynienia z młodą dziewczynką, bez żadnych podtekstów czy zawirowań. Fabuła skupia się na wprowadzeniu czytelnika w świat, poznając go razem z Cassidy i Jacobem, co jest super i unika dziwnych tłumaczeń skąd co

Balsamy

Hej hej, w związku z nazwą wypadałby, żeby wpadł jakiś beauty post. Będzie on związany z postem na Instagramie, żeby wszystko się ładnie łączyło.  Dzisiaj skupimy się na balsamach. Dla mnie kiedyś każdy krem to było piekło sensoryczne i posmarowanie wiązało się z dużym dyskomfortem. Nienawidziłam uczucia lepkości ciała i każdego paprocha, który się do mnie wtedy przyklejał. Wszystko trochę się zmieniło, kiedy zaczęłam stosować skincare. Może nadal nie jestem największą fanką wielu balsamów, ale teraz już lubię się wysmarować i pięknie pachnieć. Pokażę wam, których używałam ostatnio i krótko napiszę, co o nich sądzę. Na pierwszy ogień pójdzie mój ostatni balsam ze Starej Mydlarni o zapachu drzewa sandałowego. Zapach jest oczywiście przepiękny, utrzymuje się całkiem długo jak na balsam. Super łączy się w mocniejszymi perfumami. Na minus jednak idzie to, jak ciężko się go rozsmarowywuje, zostawia białe smugi, a nie uważam, żebym nakładała go jakoś dużo. Oczywiście nie jest to