Przejdź do głównej zawartości

#4 Recenzja "Cmętarz Zwieżąt" Stephen King

Hejka!

Dzisiaj recenzja książki, której autora raczej nie trzeba przedstawiać, prawda?


Autor: Stephen King

Tytuł polski: Cmętarz zwieżąt

Tytuł oryginału: Pet Sematry

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Liczba stron: 422

Fabuła: Louis Creed razem z rodziną, żoną Rachel, córką Eileen, synem Gagem oraz kotem Churchem, przeprowadził się do nowego domu w Ludlow. Ich nowe lokum niewątpliwie było dobrym miejscem, mającym tylko kilka, prawie nic nie znaczących, minusów. W końcu droga, po której ciągle przejeżdżają ciężarówki i dwójkach małych dzieci nie brzmi za dobrze, prawda? Do tego droga za domem, która prowadzi do tytułowego "Cmętarza Zwieżąt", na którym wzniesione są nagrobki dziecięcych pupili. Jednak cmentarz nie jest tylko zwykłym cmentarzem, o czym może przekonać się Louis, który pogrzebał tam ukochanego kota, swojej córki.

Moja opinia: Do każdej książki Kinga podchodzę z myślą, że mi się nie spodoba i prawie za każdym razem myślę... źle. Może to nie są straszne książki i nie nazwałabym go "mistrzem grozy", jednak jego styl pisania ma to coś, czemu nie potrafię się oprzeć. No, a zakończenia też zwykle zostawiają mnie z mętlikiem w głowie, tak jak właśnie "Cmętarz Zwieżąt", który mimo, że przeczytałam jakiś czas temu, to nadal pamiętam, że jak przeczytałam zakończenie, to totalnie nie wiedziałam, co mam o nim myśleć i zastanawiałam się czy nie pominęłam kilku kartek, potem jak zwykle czułam niedosyt.
Dlaczego te ciekawe akcje są tak krótkie?

A co do samej książki - bo jak zwykle rozpisuję się nie na temat - podobała mi się i przeczytam ją ponownie. Zwykle rzadko to robię - raz i koniec, jednak tak jak pisałam, King to całkowicie inny wymiar jeśli chodzi o pisanie. Bywały też momenty nudne, zwykle wtedy kiedy nie ma dialogów, ale wydaje mi się, że te ciekawe akcje to wystarczające zadośćuczynienie.

Moja ocena: 9/10


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"100 dni słońca" Abbie Emmons

Hej hej, pominę długi post z wyjaśnieniami czemu powrót na bloga tyle mi zajął. Zmieniłam nazwę, poczujemy się jakbym robiła to od nowa i nadal rozmawiajmy o książkach! Szukacie czasami czegoś dla nastolatków, ale boicie się topki i propozycji w empiku? No cóż, nic dziwnego. Z tego powodu dzisiaj mam dla was wspaniałą lekturę dla małych i dużych bez podtekstów, przekleństw, agresji i wszystkiego, co lubią nastolatki (i autorki książek młodzieżowych).  Po "100 dni słońca" sięgnęłam przez przypadek, nie kojarzyłam jej za bardzo z mediów, szukałam czegoś dla nastolatków, ale nie w wulgarnym stylu. Dostałam ciepłą opowieść o odwadze i stawianiu czoła swoim problemom, idealną dla kogoś, kto potrzebuje otuchy.   Po opisie nie byłam przekonana do fabuły - bałam się, że będzie ckliwa. Nastolatka w wyniku wypadku traci wzrok, ale jej diagnoza opiewała na 100 dni, po których była wysoka szansa na jego odzyskanie. Mimo tego Tessa bardzo przeżywała tę utratę i całkowicie zamknęł...

"Eksplozja na trzy serca" Flash Bang Meghan March

Hej hej,  "Eksplozja na trzy serca" to moja pierwsza okazja do zapoznania się z twórczością autorki. Zdecydowanie nie skupiłam się na opisie i wątek apokalipsy mnie zaskoczył. Mimo wszystko bardziej nie plus niż na minus, bo poczułam, że może być to coś innego. Niestety jak dla mnie autorka średnio sobie poradziła z poprowadzeniem akcji. Miałam wrażenie, że autorka po prostu wybrała sobie inne tło, które jako tako próbowała nakreślić, ale bez żadnej głębi i wsadziła do niej sceny erotyczne, bo wiadomo, że takie się sprzedają. Trochę szkoda, bo czuć zmarnowany potencjał. Porzucony wątek o uratowanej kobiecie z traumą, no bo w sumie nie chciała ona spędzać czasu z Rowan, czyli główną bohaterką, więc sobie po prostu była gdzieś tam w tle. Rowan w sumie też została porwana, ale obeszło się bez jakiejś głębi w tych wydarzeniach. Ogólnie cała książka była dość prosta i płytka, na jeden raz i raczej nie zapadnie w pamięć.  Nie będę się czepiać określeń podczas stosunku, bo jest to t...

Podsumowanie sierpnia 2024

hej hej, to był bardzo intensywny miesiąc, który odbił się na moim wyniku książkowym. W porównaniu z poprzednimi miesiącami przeczytałam tylko 7 książek, ale ogólnie uważam, że to AŻ 7 książek. Pobieżnie je dzisiaj wam przedstawię. Na pierwszy ogień leci "100 dni słońca", o której napisałam recenzję, którą możecie przeczytaj tutaj . Nadal bardzo polecam ⭐ Później przeczytalam "Barwę ciszy", która czekała milion lat na półce. Zaczęłam pisać do niej recenzję, jednak nie udało mi się jej skończyć. Może za niedługo. Ogólnie rzecz biorąc nawet mi się podobała, bo dałam jej 3/5⭐. Było ciężko mi się wkręcić, ale później już trzymała w napięciu i się wkręciłam. Polecam, gdy macie ochotę na thriller z silnymi bohaterami ;) Dalej wleciał całkiem przyjemny romans, tym razem nie young adult. Raczej podchodzę do takich z rezerwą, niezbyt lubię czytać o matkach i żonach ze średnim życiem, które zdradzają/są zdradzane i pojawia się mega gorący romans, który zamyka im klapki na ocz...