Przejdź do głównej zawartości

#13 "Odwrócone" Hayley Chewins



Autor: Hayley Chewlins

Tytuł polski: Odwrócone

Tytuł oryginalny: The Turnaway Girls

Wydawnictwo: IUVI

Liczba stron: 269

Opis: Delphernia ma dwanaście lat i całe swoje dotychczasowe życie spędziła w klasztorze. Odwrócone dziewczęta są odgrodzone od reszty świata przez kamienną kopułę. Na zewnątrz Mistrzowie grają muzykę, a w środku odwrócone bez słowa przemieniają ją w złoto, nazywane wytwarzaniem migotu przez Matkę Dziewięć.
Delphernia różni się od innych dziewczyn. Woli śpiewać niż milczeć i nie potrafi wytwarzać migotu..
Dziewczyna ma szansę wyrwać się ze swojego więzienia, gdy do klasztoru przybywa Mistrz, który nie zachowuje się jak reszta przedstawicieli.
Na zewnątrz Delphernia poznaje mówiącego cytatami poezji księcia, a także niezależną i zdumiewająco odważną dziewczynę. Jak potoczą się losy dziewczyna, która pojęła, że pomimo uwolnienia się z klasztoru w Blajbakanie nigdy nie będzie wolna?

Moja opinia: Nie jestem przyzwyczajona do czytania fantastyki, bo ciężko mi się znaleźć w wykreowanym świecie. Tutaj mamy dotyczenia z innymi nazwami, dla mnie trochę dziwnymi, ale niekoniecznie złymi.
Plusem było to, że akcja działa się dość szybko - raczej wszystko było ze sobą związane i miało sens. Czcionka była dość duża, czytało się ją szybko, a do tego kolejnym plusem była ciesząca oko okładka. 

Moja ocena: 8,5/10



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Podsumowanie sierpnia 2024

hej hej, to był bardzo intensywny miesiąc, który odbił się na moim wyniku książkowym. W porównaniu z poprzednimi miesiącami przeczytałam tylko 7 książek, ale ogólnie uważam, że to AŻ 7 książek. Pobieżnie je dzisiaj wam przedstawię. Na pierwszy ogień leci "100 dni słońca", o której napisałam recenzję, którą możecie przeczytaj tutaj . Nadal bardzo polecam ⭐ Później przeczytalam "Barwę ciszy", która czekała milion lat na półce. Zaczęłam pisać do niej recenzję, jednak nie udało mi się jej skończyć. Może za niedługo. Ogólnie rzecz biorąc nawet mi się podobała, bo dałam jej 3/5⭐. Było ciężko mi się wkręcić, ale później już trzymała w napięciu i się wkręciłam. Polecam, gdy macie ochotę na thriller z silnymi bohaterami ;) Dalej wleciał całkiem przyjemny romans, tym razem nie young adult. Raczej podchodzę do takich z rezerwą, niezbyt lubię czytać o matkach i żonach ze średnim życiem, które zdradzają/są zdradzane i pojawia się mega gorący romans, który zamyka im klapki na ocz

"Miasto duchów" V.E.Schwab

Hej hej,  dzisiaj pokażę wam jedno z moich zaskoczeń tego roku. Zaczęłam czytam "Miasto duchów" z kompletnego przypadku i trochę przepadłam.  Nie spodziewałam się, że historia dwunastoletniej Cassidy tak mnie zainteresuje. Dziewczynka razem ze swoim przyjacielem Jacobem, który jest duchem, potrafi przechodzić przez Zasłonę, która oddziela świat żywych i umarłych.  Gdy rodzice Cassidy dostają propozycję nakręcenia serialu o nawiedzonych miastach, co jest dla nich szansą, wybierają się do Edynburga, gdzie odbędzie się pierwszy odcinek. Oczywiście miasto wciąga dwunastolatkę i jej przyjaciela w wir fascynujących, ale i niebezpiecznych wydarzeń, z którymi będą musieli się uporać. Postać Cassidy i jej przyjaciela jest fantastycznie wykreowana, czuć, że ma się do czynienia z młodą dziewczynką, bez żadnych podtekstów czy zawirowań. Fabuła skupia się na wprowadzeniu czytelnika w świat, poznając go razem z Cassidy i Jacobem, co jest super i unika dziwnych tłumaczeń skąd co

Balsamy

Hej hej, w związku z nazwą wypadałby, żeby wpadł jakiś beauty post. Będzie on związany z postem na Instagramie, żeby wszystko się ładnie łączyło.  Dzisiaj skupimy się na balsamach. Dla mnie kiedyś każdy krem to było piekło sensoryczne i posmarowanie wiązało się z dużym dyskomfortem. Nienawidziłam uczucia lepkości ciała i każdego paprocha, który się do mnie wtedy przyklejał. Wszystko trochę się zmieniło, kiedy zaczęłam stosować skincare. Może nadal nie jestem największą fanką wielu balsamów, ale teraz już lubię się wysmarować i pięknie pachnieć. Pokażę wam, których używałam ostatnio i krótko napiszę, co o nich sądzę. Na pierwszy ogień pójdzie mój ostatni balsam ze Starej Mydlarni o zapachu drzewa sandałowego. Zapach jest oczywiście przepiękny, utrzymuje się całkiem długo jak na balsam. Super łączy się w mocniejszymi perfumami. Na minus jednak idzie to, jak ciężko się go rozsmarowywuje, zostawia białe smugi, a nie uważam, żebym nakładała go jakoś dużo. Oczywiście nie jest to