Autor: Ryan Calejo
Tytuł polski: Charlie Hernández i Liga Cieni
Tytuł oryginalny: Charlie Hernández & the League of Shadows
Wydawnictwo: IUVI
Liczba stron: 300
Opis: Charlie tak naprawę wychował się na opowieściach abueli. Znał je wszystkie niemal idealnie i z rozpoznaniem żadnej nie miał najmniejszego problemu.
Jednak, gdy w domu wybucha pożar, a jego rodzice nie znikają w dziwnych okolicznościach, Charlie tymczasowo zamieszkuje ze starszą panią Wilson. I gdy wszystko zaczęło się normować (na tyle, na ile może się to stać bez rodziców), chłopcu zaczynają wyrastać rogi, a korpus pokrywać pióra. Wystarszony nie jest pewny, co ma z tym zrobić, jednak z rozwiązaniem problemu zaczyna pomagać mu szkolna koleżanka – Violet.
Czy uda mi się dowiedzieć, co się dzieje z chłopcem?
Moja opinia: Calejo posłużył się tutaj mitologią większości nam pewnie mało znaną. Poczułam się (pewnie nie tylko ja) rzucona od razu na głęboką wodę, gdy jeden potwór pojawiał się za drugim, czasami z nazwami, które ciężko było wmówić nawet w myślach. Fakt, było ciężko się połapać – na pewno miałam z tym większy problem niż Charlie.
Drugą kwestią jest słowniczek. I proszę tutaj nie zrozumieć mnie źle – świetnie, że był, jednak dlaczego z tyłu książki? Zanim znalazłam jakieś wyrażenie, zajęło mi to trochę czasu, a gdy czytam, to czytam, a nie chcę przerywać. Moim zdaniem dużym ułatwieniem byłoby tłumaczenie na tej samej stronie, na dole kartki.
Chyba za bardzo nie zakumplowałam się z Charlie'im, chociaż postać sama w sobie mnie nie denerwowała. Może to przez ten problem z nadgodnieniem mitologii i słówek, jednak chyba przekonuję się, że taki rodzaj książek do mnie nie przemawia.
Moja ocena: 6.5/10
Za przeczytanie książki dziękuję
Komentarze
Prześlij komentarz